Qlturka.pl
Charakterna rodzinka - recenzja książek „Zosia z ulicy Kociej” i „Zosia z ulicy Kociej na tropie”

Czekałam. Naprawdę czekałam na książkę, która z humorem, ale też smakiem i wyczuciem, opowiadałaby o całkiem normalnym życiu polskiego dziecka i jego rodziny. No i jakiś czas temu pojawiła się seria o Basi, autorstwa Zofii Staneckiej. Czekałam jednak dalej, bo chodziło mi o nieco starszego bohatera lub bohaterkę. Aż wreszcie się doczekałam. Oto Agnieszka Tyszka sprowadziła na świat Zosię z ulicy Kociej, dziewczynkę rezolutną, inteligentną, wyposażoną w doskonały zmysł obserwacji i potrafiącą świetnie relacjonować rzeczywistość. Zosię poznajemy w chwili, gdy wraz z mamą Aliną, tatą Lucjuszem i siostrą Manią, przeprowadza się do domu w podwarszawskich Łomiankach. A wszystko przez to, że Mania usiadła w psiej kupie i mama stwierdziła, że ma już dość Warszawy... Przy okazji poznajemy też bliską rodzinę dziewczynki - dwie babcie - Zulę i Zelmer, ciocię Malinę (siostrę mamy), jej synków - Krzysia i Misia, a także psa Rufusa oraz koleżanki i kolegów, którzy to przewijają się w kolejnych rozdziałach powieści. Trzeba koniecznie wspomnieć, że książki są dwie i, mam nadzieję, że to dopiero początek. Wartka akcja obu rozgrywa się głównie w domu Zosi i w jego okolicy, a także w szkole, a nawet w samochodzie, będącym łącznikiem z wielkomiejskim światem, w którym często bohaterowie spędzają sporo czasu, stojąc w korkach. Relacjonowane przez narratorkę zdarzenia, choć zdawałoby się, takie zwyczajne i codzienne (oczywiście zdarzają się też bardzo niecodzienne, jak choćby Święto ulicy Kociej, gdy ciotka zmienia się w KOCIOTKĘ w czarnych legginsach, koszulce i baletkach, z prawdziwym ogonem z futra, uszami i kocim pyszczkiem oraz wąsami), wciągają i bawią, niekiedy do łez. A wszystko to dzięki pomysłowości, lekkości pióra i humorowi autorki, która sportretowała, może czasem trochę w krzywym zwierciadle, charakterną rodzinkę. (…)

Ewa Świerżewska, Qlturka.pl

Całą recenzję można przeczytać tutaj


Cudanakiju.pl

"Zosia z ulicy Kociej" Agnieszki Tyszki jest jedną z ulubionych serii książkowych mojego syna. Również ja uważam ten cykl za wyjątkowo udany: dobrze napisany, zilustrowany, płynnie kontynuowany. Dotychczas (październik 2015 roku) ukazało się siedem tomów oraz "Sekretnik Zosi z ulicy Kociej", czyli bogato ilustrowany pamiętnik, zbliżony do niegdysiejszych "złotych myśli", oparty na motywach wszystkich części cyklu. Pierwszą odsłonę przygód Zosi przeczytaliśmy pół roku temu, zachęceni inną serią tej autorki – "Konikami z Szumińskich Łąk". Okazało się, że wszystkie książki Agnieszki Tyszki, choć przeważnie opowiadają o dorastających dziewczętach, zostały napisane jakby specjalnie dla nas – dziewięcioletniego chłopca i jego mamy. "Zosia z ulicy Kociej" karmi nasz głód dobrej literatury dla starszych dzieci, daje nam dużo śmiechu, ciepła i umiejętnie odwzorowuje współczesną (polską) rzeczywistość. Bohaterowie opisani zostali w taki sposób, że mamy wrażenie jakby byli naszymi sąsiadami, kolegami, członkami rodziny. Ich przygody, chociaż nieco zwariowane, też wydają się "z życia wzięte", a w najnowszym tomie – wydanych w maju 2015 roku "Wielkich zmianach", autorka wykazała się talentem wręcz proroczym, bo opisane (z przymrużeniem oka) w książce sytuacje w pewnym stopniu się ziściły. Zosia Wierzbowska jest uczennicą jednej ze starszych klas szkoły podstawowej, mieszkanką podwarszawskich Łomianek, siostrą czteroletniej Mani i nienarodzonego jeszcze bobasa, córką psychologa (Lucjusz) i ilustratorki książek dla dzieci, a może bardziej zapalonej ogrodniczki (Alina). Ma ukochaną ciocię (Malina), kuzynów (Misio i Krzysio), dwie zupełnie różne babcie, przyjaciółki, bliskiego kolegę (Kris), wokół niej roi się także od zwierząt – własnych, jak szczekający kot i podarowany przez wspomnianego kolegę królik, oraz "prawie" domowych", jak banda ogrodowych "kuweciarzy", pies ciotki Maliny i rozmaite inne stworzenia. Wszyscy wymienieni oraz inni, których wspomnieć nie zdołam, przyczyniają się do powstania wielowątkowej, choć prostej i przejrzystej, opowieści o rodzinnej (i nie tylko!) miłości, przyjaźni, zabawie, zainteresowaniach, tęsknotach, marzeniach, czasem też o smutku, nudzie czy zdenerwowaniu. (…)

Bożena Itoya, Cudanakiju.pl

Całą recenzję można przeczytać tutaj


Czasdzieci.pl
Recenzja bibliotekarza Zabawne okruszki z życia Zosi

Agnieszka Tyszka mówi o sobie, że lubi zbierać i przechowywać okruszki różnych zdarzeń, które następnie wplata w swoje opowieści. Zosia z ulicy Kociej to pierwszy tom zapowiadanych przez autorkę przygód nietuzinkowej rodziny. Zosia nie lubi swojego imienia, ale z humorem podchodzi do tego problemu. Jako porażkę przedstawia również swoją trzyletnią siostrę, Manię, która notorycznie przekręca wyrazy, czym wywołuje czasami śmiech, ale częściej konsternację dorosłych. W życiu całej rodziny dokonują się zmiany, od kiedy przepełnieni stresem powodowanym życiem w wielkim mieście, podejmują decyzję o przeprowadzce na wieś. Szalę goryczy przeważa… psia kupa, w którą wpada młodsze dziecko. To zdarzenie przemyca subtelną uwagę, że ogromnym problemem w mieście jest brak nawyku sprzątania po czworonożnych pupilach. Wkrótce następuje przeprowadzka rodziny Zosi i oswajanie nowego lokum w podwarszawskich Łomiankach. W niedługim czasie domownicy odkrywają również tajemnicę nazwy ulicy: otóż piękny krzak bzu okazuje się ogromną kuwetą żyjących wokół domu futrzaków. Trudno jest odnaleźć się "mieszczuchom" w nowym otoczeniu, ale z pomocą przychodzi im sympatyczna i trochę zwariowana ciocia artystka. Pojawia się w rodzinie, kiedy rodzice Zosi i Mani wyjeżdżają w sprawach służbowych do Londynu. Ciotka Malina, pomimo swego artystycznego oderwania od życia, dostrzega, co trapi Zosię. Z tego powodu postanawia zorganizować festyn, który zintegruje mieszkańców ulicy Kociej. Zdaniem cioci, przepis na oswajanie zarówno ludzi, jak i obcych miejsc jest bardzo prosty - otworzenie się na innych, rozmowa, wykorzystanie swoich talentów, bliższe poznanie sąsiadów. (…)

Anna Żaczek, Czasdzieci.pl

Całą recenzję można przeczytać tutaj


Ryms.pl

Czy wakacje, które zaczynają się ospą wietrzną, a kończą półpaścem można nazwać udanymi? Okazuje się, że można, o ile na obydwie choroby nie cierpią te same osoby. Poza tym jak po burzy wychodzi słońce, tak ospa nie trwa WIECZNIE. I nie jest tak dokuczliwa, gdy przechodzi się ją w wieku, że tak powiem, cielęcym, czego dowodem są uśmiechnięte twarze bohaterek powieści dla dzieci i młodzieży, autorstwa Agnieszki Tyszki pt. "Zosia z ulicy Kociej. Na wakacjach". Zosię Wierzbowską i jej młodszą siostrę Manię, bo o nich tutaj mówimy, zdążyliśmy już całkiem dobrze poznać, dzięki dwóm poprzednim książkom. Wiemy zatem, że starsza z dziewczyn lubi pisać, szczególnie o tym, co zaobserwuje na ulicy Kociej, przy której mieszka, siedząc na jabłonce. Nie przepada za szkołą, może z powodu nazwiska na W? Przepada za to za Pipi Pończoszanką oraz Biurem Detektywistycznym Lassego i Mai, gdyż podobnie jak bohaterowie wspomnianych lektur uwielbia wprost przygody, zagadki i tajemnice. Z kolei o Manii, w wieku przedszkolnym, z powodzeniem można rzec: mała filozofka, bo cisną się jej na usta same przeurocze, twórczo przekształcone słowa czy frazy. Jej ulubionym pluszakiem jest Fryderyk Szopen Pracz, a stałym powiedzeniem: OCZEWIŚCIE. Sympatyczne dziewczyny, prawda? Dopełnieniem tego dziewczyńskiego świata jest mama sióstr, Alina Ćwiek-Wierzbowska, zwana przez Zosię i Manię pieszczotliwie NIH, czyli Najwyższa Izba Higieny, ze względu na zamiłowanie mamy do porządku, bezpieczeństwa i sterylności. (…)

Łucja Abalar, ryms.pl

Całą recenzję można przeczytać tutaj


Copyright 2016 Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA. Copyright ilustracje Agata Raczyńska.