Cześć, jak się macie? Przyznam się, że ja nie najlepiej. Gdzieś na horyzoncie majaczy koniec wakacji, ale w praktyce – ta upragniona chwila oddala się z każdym dniem! Nie. Nie jestem chora! I wcale nie narzekam na wakacje. Każdy człowiek je lubi. Jednak najwyraźniej zabrakło mi zapału i apetytu na przygodę – dokładnie tak ujęła to mama – gdy zupełnie znienacka gruchnęła wiadomość o planowanym wyjeździe…
"Zosia z ulicy Kociej" to przezabawna seria o perypetiach rezolutnej Zosi i jej zwariowanej rodzinki. W dwunastej części między innymi: podróż z DŻIPILINĄ, KIAMPEROWY SIENNIK POKŁADOWY, KUWETA ITALIANA i przyjęcie u cyrkowców. Jednego możecie być pewni – z mieszkańcami Kociej 5 nikt się nigdy nie nudzi!
Co do wyjazdu tylko dwójka nastolatków ma masę zastrzeżeń, reszta ekipy podróżniczej jest innego zdania. Weseli i skorzy do podboju wielkiego świata jadą ku przygodzie.
Powodem wyjazdu jest remont w domu Zosi i talent do nietypowego planowania czasu szalonej cioteczki.
Czytając książkę odnosi się wrażenie, że gdyby nie nastoletnia Zosia i kuzyn Misiek to dorosła cześć załogi była by w poważnych tarapatach. Gdy kamper parkuje przy barze pewnej włoskiej mieściny, ciotki i mama śpią w najlepsze, a dzieci goszczą się przy stołach włoskiej społeczności. Zosia przerażona całą sytuacją wybiega z auta, na szczęście przy maluchach siedzi kuzyn Misiek...